Solidarité Ukraine
INED Éditions. Archiwum Dźwiękowe, Europejska pamięć o Gułagu
Retour
Fermer

Refleksja na temat zbrojnego oporu

1. Zwłaszcza w końcowym okresie, walka była najtrudniejsza. Straciliśmy nadzieję. Litwa się wykrwawiła, jak to się mówi, za bardzo się wykrwawiła. Byliśmy gotowi oddać swoje życie, ale sami nie wierzyliśmy, że uda nam się jeszcze coś zmienić. Czasy były bardzo ciężkie. Jeszcze w 1945 r. było inaczej, gdziekolwiek się pojawiliśmy, ludzie serdecznie nas przyjmowali, odnosili się do nas z szacunkiem, ale po jakimś czasie byli tym wszystkim umęczeni i zaczęli się bać. Prawie wszystkich sprzątnęli, została nas garstka. Kiedy  przychodziliśmy do jakiegoś domu, to ludzie bali się, że u nich zostaniemy; dlatego też trudno nam było dalej walczyć w takich warunkach. Można powiedzieć, że zaczęło być ciężko od 1949 r. Do 1947 r. Rosjanie nie szykowali na nas zasadzek, byliśmy panami sytuacji, kiedy tylko zapadała noc. A później wpadaliśmy w ich sidła, robili czystki, sowieckie antypartyzanckie oddziały przyjeżdżały tysiącami ludzi, otaczali las, wokół rozpalali ogniska i przeczesywali las. Następnie uformowaliśmy spośród naszych liczniejsze oddziały. W 1945 r. mieliśmy oddziały po 20-30 ludzi. A potem tylko po to, żeby utrzymać zbrojne jednostki opozycyjne. Morale upadło, każdy z nas wiedział, że mimo, że nas nie pokonają to i tak jesteśmy na przegranej. Cudem uszedłem z życiem, dostałem siedem postrzałów…

2. Czasami tak sobie myślę, że Litwa za bardzo wykrwawiła się w pierwszych latach po wojnie. Gdyby tych 26 tysięcy - w większości młodych ludzi -, nie zginęło w walkach leśnej partyzantki, to żyliby do dziś, założyliby rodzinę, mieli dzieci. Większość z nich, w 80%, to byli oddani sprawie ludzie, prawdziwi patrioci. Dziś mieliby własne rodziny i Litwa wyglądałaby całkiem inaczej. Ale uratowaliśmy honor Litwy.