Europejska pamięć
o Gułagu

Nauka w szkole na zesłaniu
„Co prawda mieszkaliśmy naprzeciwko szkoły, ale problem polegał na tym, że nie mieliśmy co na grzbiet założyć, żeby wyjść na ulicę. Było zimno, a my nie mieliśmy żadnego ciepłego ubrania. Zabroniono nam wychodzić z domu. Mogliśmy wyjść na podwórko co najwyżej na dziesięć minut. A do podwórka prowadziła maleńka dróżka, której nie było widać. Było tyle śniegu, że kiedy ktoś szedł tą dróżką to nie było go widać, bo była tak wysoka warstwa śniegu. Z tego też powodu, bali się, że jak któreś z nas się przewróci, to nikt już nas nie znajdzie w tym śniegu. Dlatego też siedzieliśmy w domu. Kiedy mieliśmy iść do szkoły, to mama kolejno opatulała nas kocem i odprowadzała do szkoły, najpierw jednego, a potem drugiego. Aby dojść do szkoły, trzeba było podejść jedną ulicą, ale droga była utrudniona ze względu na ogromny śnieg. Któregoś razu moja siostra próbowała i nie udało jej się przebrnąć przez taki śnieg. Nasza mama miała na tyle dużo siły, że jej się to udawało. Po Nowym Roku udało nam się kupić ciepłą odzież. ”