Europejska pamięć
o Gułagu

Trudny powrót
"Znalezienie pracy było bardzo trudne. Odwiedziłem niezliczoną ilość firm i fabryk. Znajomi i przyjaciele z czasów szkolnych również próbowali mnie zatrudnić. Wszędzie miałeś szlaban, gdy tylko miałeś do czynienia z działem personalnym. Wszędzie mi odmawiali: „Nie potrzebujemy nikogo”. Na przykład w fabryce komputerów, gdzie miałem krewnego, zapytali mnie w dziale personalnym: Czy zrehabilitowali cię? Odpowiedziałem, że to nie ich sprawa, są inni, którzy zajmują się moją rehabilitacją, a ja przyjechałam szukać pracy. Poszedłem do kierownika warsztatu w fabryce komputerów. W tamtych czasach potrzebowali ludzi, którzy mogliby prowadzić działalność kulturalną w zakładzie, to było modne, potrzebowali muzyków, śpiewaków itd. poszedłem do działu personalnego... a oni... Powstawała nowa fabryka, fabryka farmaceutyczna. W tym czasie brakowało im pracowników. Usłyszałem: tu jest dużo młodych ludzi, nie potrzebujemy takich niebezpiecznych ludzi jak ty. Poszedłem do Opery i Baletu. Tam powiedzieli mi: przyjdź za trzy dni, zapytamy się o opinię KGB. Mówili otwarcie, bez ogródek, pewnie byli jeszcze niedoświadczeni. Wróciłem po trzech dniach, powiedzieli: nie, nie, opinia KGB jest negatywna. Poszedłem do Akademii Muzycznej, rektor Karnavičius powiedział mi: - Chętnie, jeśli przyniesiesz pozwolenie od KGB. Więc znowu była odmowa. W końcu dostałem pracę w fabryce przy Akademii Sztuk Pięknych, ale dopiero za drugim podejściem. Szefowa działu personalnego, młoda kobieta, bardzo chciała mi pomóc. Powiedziała: "Proszę, reżyser właśnie wrócił z Francji, zapytam go. Potem wróciła i powiedziała: nie, on się nie zgadza. Powiedziała mi, żebym spróbował poszukać gdzieś indziej, a jeśli to się nie uda, to żebym wrócił do niej, może coś znajdziemy. Wyszedłem, szukałem jeszcze w kliku innych miejscach. I znowu tam jakiś malarz powiedział mi, że spróbuje jeszcze raz porozmawiać z dyrektorem [Akademii Sztuk Pięknych]. Tym razem się udało i przeniosłem się do fabryki przy Akademii Sztuk Pięknych."