Europejska pamięć
o Gułagu

Klara Hartmann opowiada o końcu wojny na Węgrzech i jak została zaaresztowana
,,Dokładnie nie pamiętam, bo byłam bardzo mała. Rodzice mi umarli. Wychowywał mnie wujek z rodziną. Był oficerem żandarmerii w Gönc. Mieszkałam tam do 14. roku życia. Chodziłam do szkoły. Rodzina się do mnie przyzwyczaiła, a właściwie to ja się do nich przyzwyczaiłam i ich polubiłam.
Kiedy wybuchła wojna, zaczęli uciekać za granicę. Uciekali przed działaniami wojennymi, a mnie zostawili samą w tym wielkim mieszkaniu. Ale żeby nie stało puste, ulokowali w nim również służącą.
Tymczasem walki trwały bardzo długo. Rosjanie zaczęli się wycofywać, a na ich miejsce wkroczyli Niemcy. Sytuacja ciągle się zmieniała. Na tej samej ulicy co ja mieszkało dużo żandramów, mieli tam swoje koszary. Wielu z nich było już na emeryturze. Chodziły słuchy, że walki przeciągają się tak długo, bo żandarmi bronią naszego miasteczka. A mimo tego miasteczko było opustoszałe. Każdy starał się wyjechać, ale ludzie tak gadali. I z tego powodu zabrali mnie stamtąd.
Na koniec, do naszego miasteczka wkroczyli Rumuni, a nie Niemcy czy Rosjanie. Rumuni zrobili wielki kocioł i wywieźli wszystko co się dało.
Potem Rumuni, kiedy ulokowali nas w Rakamaz… stamtąd odjeżdżał pociąg. Nie wiedziałam co i jak ani dokąd nas wywożą. Byłam mała, strasznie się bałam, było mi tak ciężko, nie widziałam, co się wokół mnie dzieje, wszystko skupiało się na moim strachu…
A jak odbyło się samo aresztowanie?
Nikt mnie nie aresztował! Po prostu żołnierze przyszli do nas do domu z jakimś urzędnikiem miejskim i zabrali mnie.
Służącą też?
Tak.
Ją tak samo…
Ale już nigdy więcej jej nie zobaczyłam. Nikogo spośród osób, które wcześniej znałam nigdy więcej nie zobaczyłam.